"Prometheus" ("Prometeusz")

O czym to jest: Ludzie lecą na inną planetę, by poznać twórców naszego gatunku.

prometeusz film michael fassbender

Recenzja filmu:

Jest jeden cykl filmów science fiction, który jest dla mnie ważniejszy, istotniejszy i bardziej znaczący niż "Star Wars". To filmy o Obcych i Predatorach. Wychowałem się, godzinami podziwiając napakowanych komandosów polujących na Predatora w dżungli, bojąc się klaustrofobicznych korytarzy statku Nostromo i ucząc się na pamięć męskich odzywek żołnierzy Colonial Marines. Dlatego każdy film z tego uniwersum traktuję jak cud niebios i jestem w stanie przełknąć praktycznie wszystko, nieważne jak marnego, co dostarczą mi twórcy filmowi. To znaczy tak mi się wydawało do momentu, w którym obejrzałem "Prometeusza".

A zapowiadało się nawet znośnie. Oto Ridley Scott, jakby nie patrzeć twórca uniwersum Obcego, postanowił zgłębić ledwo liźnięty temat Inżynierów (twórców rasy Obcych), pokazanych jedynie w formie zmumifikowanych szczątków w "Alienie" (i paru niekanonicznych, zahaczających czasem o porno książek czy komiksów). Film "Prometeusz" miał być prequelem "Aliena", znacznie bardziej filozoficznym, głębokim i ambitnym niż zwykły kosmiczny slasher. W sumie czemu nie? "Battlestar Galactica" udowodniło, że można robić głębokie produkcje SF. Ale na nasze nieszczęście reżyserem był Ridley Scott, ten nieszczęsny dwubiegunowy Ridley, którego filmy są jak gra w rosyjską ruletkę. Nigdy nie wiesz, przy którym rozerwie ci mózg. Niestety tym razem właśnie tak się stało.

To prawdopodobnie najgorszy film z uniwersum. A przy tym wizualnie najpiękniejszy. Efekty specjalne są powalające, koncept tytułowego statku Prometeusz to absolutny cud inżynierii. Wizualizacje obcej planety, krzemowych form życia, samych Inżynierów i zabawy DNA - rewelacja! Ale jednocześnie jest to film potwornie, wręcz grzesznie nielogiczny, durny, zrobiony "na odwal" i najzwyczajniej w świecie... niedobry. Bo trzeba rozróżnić filmy złe i filmy niedobre. Taki na przykład "Alien vs. Predator", czy też jego kontynuacja "Aliens vs. Predator: Requiem", są złe. Paskudnie zagrane, prymitywne, marne niczym fanfilmy za grube miliony. Ale bazują przynajmniej na pierwotnych instynktach (czyli: biegamy, strzelamy, nawalamy się, a od czasu do czasu kogoś zabijemy na ekranie lub pokażemy cycki). Spoko, jak mam ochotę, to dam radę przeżyć takie kino, przynajmniej nie muszę na nim myśleć. Ale tutaj? Nie ma gorszej rzeczy niż przeintelektualizowana breja, nudna jak flaki z olejem, z której nie da się absolutnie nic wyciągnąć. No bo co? Oprócz jednej fajnej sceny pieczętującej los statku Prometeusz, nie ma tu ABSOLUTNIE NIC WARTOŚCIOWEGO.

Wymieńmy za to, co dostaliśmy w zamian: nawiedzoną, oszalałą panią doktor, która jest na wyprawie w celu odkrywania sensu życia i ostatecznej odpowiedzi (i nie, nie brzmi ona "42"), ale mimo to najważniejsze jest dla niej, że nie może mieć dzieci (szloch) oraz że ma problem z wiarą w Boga (mimo że właśnie odkryła, iż ludzi stworzyli nakoksowani kosmici). Za męża ma niestabilnego emocjonalnie bubka, który koniecznie chce poznać "bogów", a gdy ich znajduje zaczyna się użalać i pić na umór, zamiast zgłębiać dalej ich tajemnice. Dodajmy do tego androida sabotującego całą misję bez konkretnego powodu, geologa który mimo posiadania mapy jako jedyny się gubi, biologa który panicznie boi się kosmitów, ale koniecznie chce przytulić silikonową kobrę, Guy'a Pierce'a grającego starego człowieka (po co wydawać tyle kasy na charakteryzację, skoro można było zatrudnić... starego aktora?) i zagubioną Charlize Theron, która absolutnie nie miała pojęcia, co robi w tym filmie, nie licząc idiotycznej ucieczki przed wielkim pączkiem. A może jakaś akcja? Brak. Może fajne tempo, narracja, zwroty fabuły? Również brak. To może chociaż... OBCY?! Technicznie rzecz ujmując również brak.

W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku.... rozpaczy nad tym, jak zmarnowano taki dobry pomysł. To jest NIEDOBRY film. Grzech kinematografii. Dajcie mi tu miotacz ognia i zabijcie to coś, zanim złoży jaja! A ponoć ma być jeszcze sequel, ratunku...

Wniosek: Kosmiczna nuda w pięknym opakowaniu. Niedobry film.


<<< Sprawdź kolejność oglądania serii Obcy/Predator! >>>


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger