"Hercules"

O czym to jest: Herkules i przyjaciele pracują jako najemnicy.

herkules recenzja filmu dwayne johnson

Recenzja filmu:

A miało być tak pięknie... Ostatnio jest moda na odgrzewanie i rebootowanie starych motywów kina. Czasem się to udaje, jak ze wznowieniem tematyki biblijnej (przykład "Noego"), czasem nie. Najnowsze podejście do postaci Herkulesa miało być kolejnym udanym powrotem do mitów greckich, na miarę choćby "300" czy "Immortals". Niestety, mimo prawdziwego samograju jaki stanowi znany wszystkim syn Zeusa, dostaliśmy coś na poziomie telewizyjnych przygód Herkulesa w wykonaniu Kevina Sorbo...

Najgorsze jest to, że prawie nic nie pamiętam z tego filmu. Jeśli dobrze kojarzę, to nie mieliśmy tu dwunastu prac Herkulesa (które aż błagają o porządne sfilmowanie), dostając w zamian bliżej nieokreślone przygody "po", gdy Herkules jest legendarnym najemnikiem i człowiekiem od mokrej roboty. Ma więc swoją ekipę - półnagą łuczniczkę w stylu Xeny, Wikinga, pana z włócznią i oczywiście mocnego (w gębie) Jolaosa. Niestety tym razem motyw ekipy herosów ratujących świat się nie sprawdził, i nie pomógł w tym nawet John Hurt. Licznik fabuły wskazuje w tym filmie na 0%, a co najgorsze efekty specjalne są tak marne jak w tanich produkcjach telewizyjnych. I to coś kosztowało tyle milionów dolarów? No dajcie spokój! A starczyło po prostu zekranizować dwanaście prac Herkulesa, kto im bronił? Mitologia grecka dostarcza bardzo wielu motywów, z których starczy czerpać garściami. Ale do tego trzeba odrobiny inteligencji scenarzystów.

Dwayne "The Rock" Johnson idealnie pasuje na Herkulesa. To prawda. Ale, podobnie jak w remake'u "Conana", dobry mięśniak nie pomoże, gdy fabuła leży. Nie zdziwię się, jeśli kiedyś znajdę ten film w koszu z przecenionymi szmirami na DVD po 5 zł za sztukę. Więcej nie jest wart.

Wniosek: Marne. Bardzo.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger