"The Big Bang Theory" ("Teoria Wielkiego Podrywu")

O czym to jest: Grupa nerdów próbuje znaleźć kobiety w swoim życiu.

teoria wielkiego podrywu serial recenzja jim parsons sheldon lenard penny

Recenzja serialu:

Czasem - nieczęsto, ale to się zdarza - widz ogląda jakiś film lub serial i ma wrażenie, że patrzy na swoje życie. Tak było w moim przypadku, gdy w końcu zabrałem się za kultowe "The Big Bang Theory". To de facto unowocześniona, dostosowana do współczesności wersja "Przyjaciół", tyle że (zgodnie z duchem czasów) zamiast grupy yuppies mamy do czynienia z nerdami, których pasjonują: nauka, komiksy, gry, figurki, konwenty i szeroko rozumiana popkultura. Zupełnie jak u mnie!

No, może poza fizyką teoretyczną, bo na tym się nie znam. Ale osobiście znam mnóstwo osób o podobnych zainteresowaniach, a co więcej jestem przekonany, że na całym świecie są ich miliony. To młodzi mężczyźni (rzadziej kobiety), którzy nierzadko wolą świat marzeń od prawdziwego życia. A gdy przychodzi im poznać prawdziwą "drugą połówkę", muszą skonfrontować swoje dziwactwa i nawyki z rzeczywistością. Nie martwcie się jednak o ich los - wszak "The Big Bang Theory" to serial komediowy, zatem wszystko musi mieć happy end. 

Niekwestionowaną gwiazdą serialu jest Jim Parsons w roli Sheldona Coopera, dotkniętego zespołem Aspergera genialnego fizyka. To nie jest poważna, ponura choroba jak w "A Beautiful Mind" czy "The Imitation Game". Jeśli już, to bliżej jej do społecznie nieszkodliwego dziwactwa, jak u Rodneya McKaya ze "Stargate: Atlantis". Parsons zawojował telewizję swoją kreacją, zgarniając cały koszyk nagród Emmy - i zasłużenie! Towarzyszą mu desperacko szukający dziewczyny współlokator Lenard, piękna sąsiadka Penny, seksualnie niezaspokojony Howard i nieśmiały Hindus imieniem Rajesh (a także, w kolejnych sezonach, ich dziewczyny). Wychodzą z tego przygody paczki dobrych znajomych, a my jako widzowie śledzimy ich losy przez wiele sezonów, ciesząc się ich sukcesami. Brzmi jak przepis na doskonały serial, prawda?

"The Big Bang Theory" jest kultową produkcją. Zabawną, inteligentną, choć w późniejszych sezonach humor niestety obniżył loty, niebezpiecznie blisko krążąc czasami nad amerykańskim, kloacznym dowcipem. Na szczęście serial wciąż da się oglądać, choć polecam zrobić to w całości na raz. Wtedy zabawa jest o wiele większa!

Wniosek: Dla nerdów to jak film dokumentalny. Kultowo zabawny.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger