"The Legend of Tarzan" ("Tarzan: Legenda")

O czym to jest: Tarzan ratuje Afrykę.

tarzan legenda margot robbie film recenzja

Recenzja filmu:

Czy jest tu ktoś, kto nie zna Tarzana? Historia wychowanego przez goryle angielskiego lorda rozbudza wyobraźnię światowej publiczności od czasów pierwszej książki z 1912 roku. Wiecie, że pierwsza ekranizacja powstała już w 1918 jako film niemy? I kto śmie powiedzieć, że Tarzan nie jest kultową postacią?

Nasz szlachetny biały dziki miał okazję pojawić się na ekranie już co najmniej kilkadziesiąt razy. Oceńmy zatem jego najnowsze wcielenie w postaci "The Legend of Tarzan", nakręconego przez Davida Yatesa - człowieka, który dał nam połowę filmów o Harrym Potterze. Co by nie mówić, pan Yates wie jak kręcić kino przygodowe. Nawet z tak - powiedzmy to wprost - głupawego, rasistowskiego i naukowo niewiarygodnego tematu, jakim jest historia Tarzana, dał radę wyciągnąć zajmujące widowisko. Jeśli miałbym użyć jednego słowa do opisania tego filmu, powiedziałbym: fajny. Ale czy mi się podobał? No niekoniecznie, choć na pewno nie bolał przy oglądaniu. Nastawiłem się na prostą przygodówkę i właśnie to miałem okazję zobaczyć. Proste prawdy, szczęśliwe zbiegi okoliczności, szlachetni Afrykanie i chciwi kolonizatorzy, a także pochwała natury i dzikiej przyrody. "The Legend of Tarzan" to po prostu bajka, która udaje poważny film. Ale niewiele tu więcej sensu niż w "Mumii" czy "Indianie Jonesie"

Aktorstwo wyszło poprawnie, co jest ogromnym plusem, bo kiepscy aktorzy bez problemu położyliby ten film. Alexander Skarsgård znakomicie wypadł jako Tarzan - odpowiednio umięśniony, wysoki, dziki, a jednocześnie łagodny i niewinny. Sporym zaskoczeniem była obecność Samuela L. Jacksona, który stanowił konieczne komediowe ujście dla przygód naszego dzikusa. Z kolei Jane grana przez Margot Robbie jak zwykle robiła za wsparcie estetyczne - bo umówmy się, że Robbie wygląda zjawiskowo, ale talentem aktorskim nie powala. Trzeba też wspomnieć, że Christopher Waltz jako zły kolonizator robił jak zawsze solidną robotę. Może i nie wniósł nic odkrywczego, ale przecież uroczy z niego łotr, nieprawdaż? Zatem pod tym względem nie mam się do czego przyczepić.

Efekty CGI były poprawne, choć nie powalały (zwłaszcza w kategorii animacji goryli - porównajcie to sobie chociażby z "Dawn of the Planet of the Apes"). Ale nikt tym filmem nie celuje w Oscara, zatem nie bądźmy czepialscy. To typowe popcornowe kino, a zatem jako takie ma prawo do pewnych uchybień. A my z całą pewnością mamy prawo, by dobrze się bawić oglądając przygody Tarzana!

Wniosek: Zadziwiająco przyjemna przygodówka. Choć głębi tu nie ma.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger