"Groundhog Day" ("Dzień Świstaka")

O czym to jest: Cyniczny prezenter pogody przeżywa ten sam dzień.

dzień świstaka film recenzja murray

Recenzja filmu:

Są takie filmy, które się nie starzeją. "Dzień Świstaka" jest jednym z nich. Oglądałem go już dziesiątki razy, zaczynając od czasów, w których jeszcze byłem pacholęciem. Ale mimo że dorosłem, a od premiery minęło prawie 25 lat, znam każdą scenę na pamięć i wciąż uwielbiam go tak samo!

Przygody Phila, cynicznego prezentera pogody, spowodowały że mnóstwo ludzi kojarzy dziś święto w miasteczku Punxsutawney w stanie Pensylwania. Sam wielokrotnie widziałem w polskiej telewizji relacje z corocznej rozmowy ze świstakiem, który przewidywał, jak długo jeszcze potrwa zima. Ale to nie o świstaka chodzi w tym filmie, a o proces przemiany zgorzkniałego złośliwca w porządnego, szlachetnego faceta. To w pewien sposób nowa wersja "Opowieści Wigilijnej" Dickensa. Mamy paskudnego sknerę (Phila), dręczonego codziennie przez ten sam dzień, który musi przeżywać raz za razem. Na początku się buntuje. Potem go samolubnie wykorzystuje. A na końcu, nie mając nic do stracenia, zaczyna go przeżywać coraz porządniej, aż do całkowitej przemiany. Czy jeden, nawet doskonały dzień, wystarczy mu, by zdobyć serce ukochanej kobiety?

"Dzień Świstaka" to znakomity film romantyczny, ale nie tylko. To przede wszystkim świetna bajka, dobra do polecenia nawet małym dzieciom. To też jedna z najlepszych ról Billa Murraya i nieco dziś zapomnianej Andie MacDowell. Jeśli tego wam mało to dopowiem, że stworzył go Harold Ramis, człowiek odpowiedzialny za "Pogromców Duchów". To chyba wystarczy za rekomendację, prawda?

Wniosek: Kultowe. Można oglądać w kółko, rzecz jasna!


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger