"Batman: The Movie" ("Batman Zbawia Świat")

O czym to jest: Jak w tytule: Batman zbawia świat.

batman zbawia świat recezja filmu adam west 1966

Recenzja filmu:

Zanim opowiem o jednej z pierwszych ekranizacji Batmana w historii kina, muszę wyjaśnić, co to jest kamp. Cytując Wikipedię: "Kamp (także camp) - estetyka, konwencja stylistyczna, przypisująca pewnym rzeczom wartość dlatego, że są w złym guście, lub z powodu ich wymowy ironicznej". Jednym słowem możemy tym mianem określić filmy, które są tak złe i tak przejaskrawione, że aż dobre i - rzecz jasna - kultowe. 

"Batmana" nakręcono w 1966 roku na fali galopującego postmodernizmu, gdzie surrealistyczny facet w kostiumie nietoperza, uganiający się po ulicach za klownem, pingwinem czy kobietą-kotem, nie budził specjalnego zdziwienia. Było to pierwsze wprowadzenie Batmana na srebrny ekran - pokłosie popularnego (i czarno-białego) serialu telewizyjnego z Adamem Westem w tytułowej roli. I w pewien kuriozalny sposób ten "Batman" to najlepsze uosobienie komiksowego ducha klimatu superbohaterów. Jasne, miło nam się ogląda obecne filmy spod znaku "Marvel Cinematic Universe", czy też trylogię Nolana "The Dark Knight", ale gdzieś tam w głębi czai się wspólny mianownik, o którym staramy się zapomnieć: grupa gości w obcisłych kombinezonach i fikuśnych maskach biega za innymi gośćmi w obcisłych kombinezonach i fikuśnych maskach. Tak, to naprawdę jest takie proste! Kiedy przestaniemy udawać, że to ma być poważne kino, dopiero wtedy będziemy się naprawdę bawić.

Nie mam słów, by opisać poziom absurdu tego filmu. Przykładowo: Batman biegający z ogromną bombą po porcie i starający się ją wrzucić do wody. Łódź podwodna Pingwina z doczepionymi płetwami. Gumowy (i wybuchający) rekin przyczepiony do nogi Batmana, odgoniony specjalnym bat-sprayem na rekiny. Zamiana przedstawicieli ONZ w kolorowy proszek. Kobieta-Kot jako Miss Kitka przygotowująca kakao dla Bruce'a Wayne'a. Bat-rura z funkcją "instant costume change"... Mam wymieniać dalej? Połowę filmu przesłoniły mi łzy śmiechu z powodu absurdu, którego skali nie mogłem objąć umysłem. O ile taki "The Dark Knight" stanowi jeden biegun opowieści o Batmanie, to "Batman: The Movie" jest jego pełną antytezą. Wszystko w tym filmie jest niedorzeczne, przejaskrawione, psychodeliczne i absurdalne. Po prostu piękne!

Nie wiem, czy to komedia, parodia, czy najszczerszy film o superbohaterach, jaki powstał. Prawdopodobnie wszystko naraz. Jeśli będziecie w stanie dotrzymać do końca filmu, gwarantuję, że nie zapomnicie o nim do końca życia.

Wniosek: Film kultowy, ale trzeba mieć do niego dystans. Bardzo wielki dystans.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger