"Risen" ("Zmartwychwstały")

O czym to jest: Historia ukrzyżowania i zmartwychwstania Jezusa z rzymskiego punktu widzenia.

zmartwychwstały film recenzja joseph fiennes

Recenzja filmu:

Historia życia Chrystusa to prawdopodobnie jeden z najczęściej filmowanych motywów w historii kina. Nie ma roku, by nie pojawiła się kolejna produkcja, kinowa czy też telewizyjna, oparta na tym czy innym aspekcie Nowego Testamentu. Jednak mimo takiej konkurencji, twórcom "Risen" udało się opowiedzieć tę legendę w nowym, ciekawym dla widza świetle.

Znacie książkę "Ewangelia wg Afraniusza" autorstwa Kiryła Yeskova? Jeśli nie, to polecam. To luźno oparta na motywach "Mistrza i Małgorzaty" historia, przedstawiająca dzieje Judei w roku 33 z punktu widzenia Rzymian, którzy starają się rozwiązać zagadkę "zmartwychwstania" Jezusa i zrozumieć, co tu się do cholery wyprawia w tej Judei. Dokładnie ten punkt widzenia przedstawia "Risen", w którym głównym bohaterem jest trybun Klawiusz, badający na zlecenie Piłata sprawę zniknięcia ciała Chrystusa z grobu. Z biegiem kolejnych dni okazuje się, że jego śledztwo zaczyna przynosić coraz to bardziej zadziwiające rezultaty, a sam Klawiusz dopuszcza do siebie myśl, że może w tej historii jest coś więcej... I tak nam się kręci akcja tego filmu, gdzie główną rolę zagrał Joseph Fiennes. Wyszło mu to całkiem nieźle, choć osobiście wolę na ekranie oglądać jego bardziej utalentowanego, starszego brata Ralpha. Niemniej twórcy filmu dołożyli starań, by wyszła im jak najlepsza produkcja: Jerozolima z czasów I wieku wygląda jak prawdziwa, staranne są również kostiumy, charakteryzacja czy gra aktorska postaci drugo i trzecioplanowych. To bardzo dobry znak, bo w wielu filmach o Jezusie jest z tym bardzo duży problem!

Fabuła rozpoczyna się w momencie ukrzyżowania, gdy już jest de facto "po" wszystkim. Przez pierwszą część historii śledzimy losy Klawiusza i jego śledztwa - i to jest bardzo fajne. Niestety w momencie, gdy na scenie pojawiają się apostołowie oraz zmartwychwstały Jezus, robi się mniej strawnie. Szkoda, że w finale twórcy poszli nieco na łatwiznę, serwując nam zestaw standardowych cudów klasy uleczenia chorych czy wyczarowania ryb, zakończonych efektowną ascendencją. Wolałbym osobiście, by postać Jezusa była znacznie bardziej nieuchwytna, a osąd i wiara Klawiusza poddane o wiele głębszej próbie. Ale nie ma co narzekać, bo "Risen" i tak okazał się znacznie lepszą produkcją, niż miał prawo być. I za to jestem wdzięczny. 

Wniosek: Lepsze niż można by się spodziewać. Da się oglądać.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger