"V" ("Goście") [2009]

O czym to jest: Reptilianie atakują Ziemię.

v goście 2009 serial recenzja plakat morena baccarin

Recenzja serialu:

Zachęcony bardzo ciekawym, choć przestarzałym w formie serialem "V" z 1983 roku o jaszczurach w ludzkiej skórze, postanowiłem zapoznać się z rebootem. Pomyślałem sobie, że fabuła oryginału była naprawdę niezła, więc jakby jeszcze raz nakręcić to samo, tylko że z nowoczesnymi efektami i współczesną manierą aktorską... to byłby przecież przepis na hit! Niestety twórcy nowego "V" poszli tą samą drogą, jaką niegdyś podążył George Lucas gmerający przy oryginalnej trylogii "Star Wars": próbowali polepszyć coś, co było dobre, w efekcie to psując.

Ze smutkiem stwierdzam, że reboot serialu "V" jest po prostu nudny. Nie ma w nim nic (z wyjątkiem nielicznych scen akcji), co zachęcałoby mnie do dalszego oglądania. Nie rozumiem, po co usunięto świetne elementy z oryginału! Dawniej temu tytułowi Goście przypominali (nie bez powodu) nazistów, którzy pod pozorem pokoju, stabilizacji i dobrobytu wykorzystywali ludzi do własnych celów. W reboocie też mamy ten wątek, ale już bez nazistowskiego zabarwienia (a przez to bez społecznego, głębszego przekazu serialu). Ot po prostu kolejni kosmici, którzy czegoś od nas chcą. Przyznacie sami, że jest to wyjątkowo wtórne! Żeby jeszcze to "coś", było interesujące, a jest... wyjątkowo głupie. Zamiast dziennikarza i pani biolog jako głównych bohaterów w oryginale, zastąpiono ich księdzem (to akurat ciekawe - choć Joel Gretsch niemal całkowicie powtórzył swoją manierę z serialu "The 4400") i panią agentką FBI, która w wolnych chwilach stara się matkować rozwydrzonemu synkowi. Jestem rozczarowany grą aktorską niemal całej ekipy - jedyna postać, która wychodzi na plus, to Morena Baccarin w roli jaszczurzego super-łotra (aczkolwiek w krótkich włosach wygląda po prostu strasznie, co stanowi niezły kontrast z tym, jak była odpicowana w "Firefly"). 

Naprawdę tego nie rozumiem. Przecież mieli przepis na sukces podany na tacy! Rany boskie, starczyło nawet skopiować oryginał scena po scenie, unowocześnić, lekko doszlifować tu i tam, i byłoby rewelacyjnie! Czasem niestety rewolucja w formie przynosi jedynie gorzkie rozczarowanie. Ja jestem rozczarowany.

Wniosek: Szkoda zmarnowanego potencjału. Gorsze od oryginału.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger