"Independence Day: Resurgence" ("Dzień Niepodległości: Odrodzenie")

O czym to jest: Kosmity ponownie atakować Ziemia!

dzień niepodległości odrodzenie film recenzja jeff goldblum bill pulman

Recenzja filmu:

Nikt nie spodziewał się tego filmu. Nieczęsto zdarza się, by ktoś kręcił sequel po dwudziestu latach od wypuszczenia oryginału - i to jeszcze z tą samą obsadą! Odnoszę jednak wrażenie, że "Resurgence" nie był nikomu potrzebny do szczęścia. Oryginalny "Dzień Niepodległości" był filmem w sam raz na środek lat 90., gdzie triumfował gwiaździsty sztandar, a ufoki można było pokonać tak samo łatwo jak każdego innego zbira, który chciał zagrozić USA. To pozostawia nam pytanie - czy taka forma jest nadal aktualna w 2016 roku?

Od razu zaznaczę, że "Resurgence" nie próbuje być poważnym science fiction jak "District 9" czy "Edge of Tomorrow". To raczej mix oryginału i klasycznych przygodowych seriali SF, takich jak "Stargate: Atlantis". Mamy więc (w założeniu) niezwykłe zbiegi okoliczności, proste rozwiązania skomplikowanych problemów, postacie odbite jak z kliszy, a także konieczną dawkę kukurydzianego patriotyzmu "ku pokrzepieniu serc". Takie mieszanki bywają udane, jednak Roland Emmerich chyba jakiś czas temu stracił dryg do takiego kina (czego najlepszym przykładem jest okropny "2012"). Niestety "Resurgence", mimo całej swojej widowiskowości, jest obrazem dosyć nudnym i rozczarowującym. Co najgorsze młoda ekipa aktorów wypada wręcz tragicznie, może z wyjątkiem Liama Hemswortha. Jedyne co ratuje widza to zabawny jak zawsze Jeff Goldblum, a także znakomity Bill Pullman - nadal najlepszy fikcyjny Prezydent USA w historii kina.

Fabularnie "Resurgence" nie jest wiele mądrzejszy od pierwszej części, ale to nie przebieg akcji jest tu problemem, a montaż i reżyseria. Zwłaszcza w pierwszym akcie mamy za dużo lokalizacji i za dużo postaci, które rozpraszają koncentrację widza i nie pozwalają skupić się na tym co ważne. Zdaję sobie sprawę, że Emmerich chciał zrobić kino widowiskowe, aczkolwiek chaos nie jest najlepszym przepisem na udany film. A wprowadzanie postaci z oryginału tylko po to, by szybko je zabić, nie ma najmniejszego sensu!

Czy mimo powyższych zastrzeżeń cieszę się, że nakręcono "Resurgence"? Zadziwiająco tak. To wciąż widowiskowe SF i kontynuacja ciekawego alternatywnego świata. Zakończenie daje nam wyjście na kolejny film lub nawet cały cykl, choć rozczarowujące wyniki kasowe raczej oddalają tę perspektywę. Nie będę płakał, jeśli nie powstaną kolejne części, ale jeśli pojawią się na ekranie, na pewno pójdę je obejrzeć. Tylko radzę zmienić reżysera.

Wniosek: Widowiskowe, choć niestety dosyć nudne.


<<< Sprawdź kolejność serii "Dzień Niepodległości"! >>>


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger