"Silence" ("Milczenie")

O czym to jest: Prawdziwa historia prześladowań chrześcijan w XVII-wiecznej Japonii.

milczenie recenzja filmu scorsese neeson garfield driver

Recenzja filmu:

Martin Scorsese nie przestaje mnie zaskakiwać. Ten 74-letni reżyser już dawno powinien osiąść na laurach i tak jak Spielberg odcinać kupony od dawnej chwały. A tymczasem on nie dość, że nadal robi dobre filmy, to jeszcze przy nich eksperymentuje! W przeciwieństwie do innych reżyserów, Scorsese za każdym razem kręci obraz całkowicie inny od tego, co stworzył do tej pory. Co ma wspólnego "Wilk z Wall Street" z "Milczeniem"? Absolutnie nic! No może prócz tego, że obydwa są poruszające, choć w totalnie inny sposób.

Najbliżej tej produkcji do "Ostatniego Kuszenia Chrystusa" - swoją drogą mojego drugiego ulubionego filmu spośród wszystkich, jakie znam. Ale też i do "Misji", ale to ze względu na tematykę jezuickich misjonarzy (i Liama Neesona, który już po raz drugi w swoim życiu przywdział jezuickie szaty). Ale jeśli miałbym popatrzeć pod względem formy, to nazwałbym "Milczenie" krzyżówką "Drzewa Życia" z "Valhalla Rising". To filozoficzny, ciężki w odbiorze, naturalistyczny i nastrajający do głębokiej refleksji obraz. Często zapominam filmy na drugi dzień po wizycie w kinie, ale nie tym razem. Mimo że nie jestem zbyt religijny (a właściwie to w ogóle nie jestem), to tematyka "Milczenia" zmusiła mnie do rozważań na temat istoty życia, śmierci i tego, co po niej. Jeśli takie było założenie reżysera - a zakładam że tak - to przyznaję, że odniósł totalny sukces.

"Milczenie" nie będzie się podobać szerokiej publice. To film długi. Powolny. Okrutny. Doskonale zagrany i pełen mniej lub bardziej czytelnych metafor. Zmontowany z przepięknych zdjęć, porażającej scenografii, a także ogłuszającej ciszy. W końcu rzecz jest o milczeniu, zatem Scorsese świadomie pozbawił swój film ścieżki dźwiękowej. Są tylko odgłosy przyrody, a także człowieka. Nierzadko odgłosy dzikie i pełne cierpienia. Gdybyśmy mieli wehikuł czasu i przenieśli się do XVII-wiecznej Japonii, nie zobaczylibyśmy nic innego. Jestem tego pewien.

Andrew Garfield to wielki młody aktor. "Hacksaw Ridge" nie było wypadkiem przy pracy. Ten chłopak naprawdę wie, co robi, a kamera go kocha (i widzowie też). Adam Driver po raz kolejny pokazał wrodzony talent i przeszedł całkowitą metamorfozę (również fizyczną). A Liam Neeson, nestor kina akcji, zatoczył krąg i po trzydziestu latach znów wrócił tam, gdzie kiełkowała jego kariera. 

Nie oglądajcie "Milczenia" w dużym gronie osób. Najlepiej idźcie do kina w pojedynkę. Pozwólcie się unieść tej historii, a potem usiądźcie i pomyślcie. Warto.

Wniosek: Bardzo trudny, głęboki i dobry film.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger