"Saving Private Ryan" ("Szeregowiec Ryan")

O czym to jest: Grupa amerykańskich wojaków ratuje szeregowca zagubionego we Francji.

szeregowiec ryan film recenzja tom hanks steven spielberg matt damon

Recenzja filmu:

Przy okazji ostatniego seansu "Kompanii Braci" i "Pacyfiku" postanowiłem sięgnąć do filmu, od którego się wszystko zaczęło. "Szeregowiec Ryan" wynalazł na nowo kino wojenne - po raz pierwszy na taką skalę zastosowano nowatorską, wiarygodną scenografię, niekonwencjonalne ujęcia kamery, a także naturalizm i sceny akcji rodem z pierwszoligowych strzelanek. To też wyjaśnia, dlaczego mimo upływu lat ten film w ogóle się nie starzeje - po prostu wszystkie współczesne produkcje kręci się dokładnie w ten sam sposób.

To jeden z najlepszych filmów Stevena Spielberga i jedna z najlepszych ról Toma Hanksa. W ogóle ciężko zliczyć nazwiska wszystkich gwiazd, jakie przewinęły się przez plan zdjęciowy (choć dla porządku zaznaczę, że wielu z tych aktorów w 1998 roku nie było jeszcze zbyt znanych). Do dziś zresztą odkrywam kolejne nazwiska i ciekawostki - choćby to, że postaci pyskatego szeregowca Reibena nie zagrał wcale Ben Affleck (jak myślałem przez wiele lat), a jego sobowtór Edward Burns. Wiecie na przykład, że pojawiają się tu np. Heisenberg z "Breaking Bad" i kapitan Mal z "Firefly"? A także Russell z "CSI" i tytułowy "Riddick" we własnej, łysej osobie? Ten film to prawdziwa kopalnia ciekawostek!

Scena lądowania na plażach Normandii jest chyba nie do przebicia, jeśli chodzi o ekranizację tego wydarzenia. Czasem produkcja kinowa dochodzi do maksymalnego pułapu, w którym nie da się już nic poprawić - tak właśnie było w tym przypadku. A końcowa obrona mostu przed Niemcami do dziś zrzuca widza z krzesła, mimo upływu tylu lat! Oczywiście krytyczny widz zawsze się do czegoś przyczepi - a to do wpadek montażowych (jest ich parę), a to zbytniego eksponowania powiewającego gwiaździstego sztandaru i kultu amerykańskiej siły ducha. Ale w końcu to film "ku pokrzepieniu serc" - każdy naród wypuszcza takie produkcje. Pozostaje tylko marzyć, by choć część z nich była nakręcona tak dobrze, jak "Szeregowiec Ryan".

Wniosek: Doskonałe kino wojenne.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger