"Flight of the Phoenix" ("Lot Feniksa")

O czym to jest: Grupa rozbitków buduje samolot ze szczątków wraku.

lot feniksa film 2004 recenzja dennis quaid

Recenzja filmu:

"Lot Feniksa" to jeden z moich ulubionych filmów przygodowych. Chyba mam jakąś słabość do kina surwiwalowego, co chyba nie powinno mnie dziwić, skoro w trójce moich ulubionych książek znajduje się "Robinson Crusoe". A poza tym od czasów "Dragonheart" mam słabość do Dennisa Quaida.

Film nakręcono w 2004 roku jako remake niemal identycznej historii z 1965 roku. Wielu znawców kina (jak to zwykle bywa) stawia oryginał na piedestale, hejtując jednocześnie remake. Zupełnie tego nie rozumiem, bo nowy "Lot Feniksa" jest po prostu świetny! Trudno mu cokolwiek zarzucić. Scenografia, scenariusz, zwroty akcji, gra aktorska... Jest solidnie i bez ani jednej wtopy. Jeśli nie wierzycie, to wyobraźcie sobie film, w którym Dennis Quaid, Miranda Otto, Hugh Laurie oraz Giovanni Ribisi budują samolot pośrodku pustyni. Ludzie kochani, przecież z taką obsadą to nie może być złe! Czasem nakręcenie na nowo starej produkcji bez istotnych zmian w fabule wystarcza w zupełności na dobre kino (tak jak np. w przypadku "Sahary"). 

Trudno napisać o "Locie Feniksa" coś więcej, bo to naprawdę prosty i na swój sposób nieskomplikowany film. Mamy grupę bohaterów (każdy prezentuje inny typ osobowości i ma inne umiejętności), wspólny cel działania, a także przeszkody, które muszą pokonać (zaczynając od warunków pogodowych, a na mongolskich przemytnikach kończąc). Klasyka! Wracam do tej historii raz za razem i na pewno prędko mi się nie znudzi.

Wniosek: Bardzo fajne, rozrywkowe kino przygodowe.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger