"Iron Man 2"

O czym to jest: Iron Man ratuje świat.

iron man 2 marvel film recenzja robert downey jr scarlett johansson

Recenzja filmu:

Przy okazji recenzji "The Incredible Hulka" wspomniałem, że o jakości filmu o superbohaterze świadczy jakość jego wrogów. Jeśli tak, to "Iron Man 2" wciąż jest świetną produkcją, choć może nie tak kultową jak pierwszy "Iron Man". Początek "Marvel Cinematic Universe" okazał się być marketingowym strzałem w dziesiątkę, zatem nic dziwnego, że prędko pospieszono się z kręceniem sequela. I zrobiono to zgodnie z duchem oryginału do tego stopnia, że widz ma wrażenie oglądania jednego długiego filmu (zresztą taka jest idea uniwersum filmowego). Czego się zatem dowiedzieliśmy z "Iron Mana 2"?

Robert Downey Jr. jako Tony Stark trzyma poziom - jest nadal zabawny, bezczelny, arogancki, ale również honorowy i z sercem po właściwej stronie. Podobnie solidna jest jego asystentka Pepper, ponownie grana przez Gwyneth Paltrow. W roli War Machine'a nastąpiła zaś zmiana castingowa: zamiast Terrence'a Howarda zagrał go Don Cheadle, aktor niższej kategorii (choć w "Hotelu Ruanda" pokazał, na co go stać), ale chyba bardziej pasujący do popcornowego kina. "Iron Man 2" to także pierwsze pojawienie się Scarlett Johansson jako Black Widow, która wypadła na ekranie wprost znakomicie - sekwencje walki z jej udziałem to uczta dla oka. A co po drugiej stronie barykady? Rzecz jasna jest tam niezastąpiony Mickey Rourke, najbrzydszy aktor Hollywood, w roli Whiplasha (nazwijmy go rosyjsko-gangsterskim Iron Manem). Dodatkowo pojawił się też Sam Rockwell jako zły biznesmen Hammer, którego talent komediowy niemal przyćmił samego Downey Jr. Ale tak to jest, jak się wpuszcza Rockwella na ekran. Ten aktor potrafi tchnąć życie w każdą produkcję, nawet jeśli to teatr jednego bohatera (patrz "Moon"). Jednym słowem castingowo wyszło znakomicie!

Podobnie solidne są efekty, choć fabuła pozostawia nieco do życzenia. Jest trochę za dużo Starka jako playboya, a za mało jako herosa walczącego z przeciwnościami losu. Osobiście nie przepadam też za superbohaterami w kryzysie osobistym. Szczytem tej tendencji był słaby "Iron Man 3", ale i tutaj niestety nam tego nie oszczędzono. No i na dodatek twórcy zaserwowali nam grzech śmiertelny, czyli fekalne żarty, czego nie wybaczę, gdyż gardzę tego typu humorem (co ja poradzę - wymagający ze mnie widz!). Ale mimo tych niedociągnięć "Iron Man 2" jest w porządku.

Czas teraz odpocząć od Tony'ego Starka w solowych filmach i ruszyć dalej w kierunku "Avengersów", czego zwiastunem są coraz częstsze wstawki agentów S.H.I.E.L.D., z Nickiem Fury'm na czele. Bez wątpienia akcja dopiero się zagęszcza!

Wniosek: Nie tak dobre jak pierwsza część, ale wciąż fajne.


<<< Sprawdź kolejność oglądania filmów Marvela! >>>


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger